Kinofan
Zarządca Kamczatki (Naczalnik Kamćatki)
Dołączył: 09 Lis 2006
Posty: 350
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 14:07, 19 Lis 2009 Temat postu: O "Zwiezdzie po imieni Solnce" na Altergothic.Pl |
|
|
Tekstów o KINO w języku polskim nie mamy wiele, dlatego każda wzmianka, zwłaszcza w pozytywnym tonie musi cieszyć i warta jest przedstawienia na forum. Tym bardziej chyba, gdy pojawia się w tak egzotycznym (w każdym razie dla mnie) miejscu. Oczywiście jest to notka mocno powierzchowna, skupiająca się głównie na stronie muzycznej
i paralelach między KINO a znanymi zespołami zachodnimi, teksty piosenek niemal całkowicie lekceważąca (np. nazywając "Pieczial" balladką). Nie jest jednak całkowicie pozbawiona trafności. Zobaczcie zresztą sami.
Cytat: | Trudno o rosyjski zespół, który by tak bardzo pasował do profilu serwisu Altergothic, a jednocześnie był w Rosji zespołem tak kultowym. Grupa Kino działała od 1981 do 1990 roku, a jej lider Wiktor Coj zyskał sobie w tamtejszej świadomości status porównywalny z Włodzimierzem Wysockim. Z twórczością tego ostatniego łączą Kino głównie pełne rozczarowania i ironii teksty. Muzyka jest zupełnie inna (no, z wyjątkami). Kiedyś nazwałem ten zespół rosyjską odpowiedzią na The Cure. Oczywiście, w dużym uproszczeniu. Istotę zespołu szerzej opiszę niżej, na konkretnym przykładzie. Wybrałem album przedostatni, z 1989 roku, jeden z najlepszych w dorobku. Pierwszy kawałek jeszcze Cure’owy nie jest, raczej jest tu coś z posępnego i dusznego klimatu Joy Division. Ale nie nastawiajcie się na równie ciężką przeprawę – Kino jest znacznie bardziej melodyjne, czystsze. Generalnie, na przestrzeni albumu będziemy mieli do czynienia z utworami bardziej chwytliwymi, zapamiętywanymi. Tu jednak pokutuje rosyjskie zamiłowanie do melodii, choć to melodie często nieco Cure’owe. Drugi, tytułowy utwór jest nieco mniej wyrazisty, nie tak zapamiętywalny. Ale już numer trzy uderza posępnym, depresyjnym klimatem niczym z „Pornography”. W tekście Cure’ów nie ma, jest raczej typowa dla lat 80 niezgoda na zastaną, szarą rzeczywistość komunizmu, w wersji rozczarowania, apatii i zblazowania, nie dosłownie, żeby się cenzura za bardzo nie czepiała. Trochę podobne do polskiej nowej fali. Są tu też mniej minorowe nastroje, takie The Cure w melodyce „Boys don’t cry”. Mówię tu o utworze „Miesto dlja szaga wpieriod”. Nieco bardziej „rosyjsko” robi się pod koniec, mówię tu o urokliwej balladce „Pieczal”. Z tekstu i muzyki przebija charakterystyczna rosyjska nostalgia. Stoją domy, światła się palą/ dal widoczna z mojego okna/ tylko skąd się wziął/ ten smutek? Najbardziej rosyjski jest jednak utwór zamykający płytę – surowy utwór na gitarę akustyczną, gdzie słychać echa co bardziej minorowych kawałków Włodzimierza Wysockiego, oczywiście na tyle minorowych, żeby nie odstawał od klimatu płyty. Wszystko na wysokim wykonawczo poziomie, ponadto - plusem płyty jest jej zróżnicowanie, oprócz balladek kończących płytę mamy bardziej gitarowy, szybszy „Stuk” a marszowy, posępny rytm nadaje „Niewiesiołaja piesnia”. Dla osób niezaznajomionych z zespołem, polecam link z moim ulubionym utworem, wspomnianą już przedostatnią na albumie balladką: http://www.youtube.com/watch?v=6o9u8eClVCU Dla zachęconych: oczywiście, rosyjskie podejście do praw autorskich jest specyficzne, więc album bez problemów do zassania: [link widoczny dla zalogowanych] Osoby które lubią Cure’ów i język wschodnich Słowian, zapraszam. Innych też zapraszam, jeśli się nawet nie spodoba, to w kwestii poznawczej – by dowiedzieć się, co najbardziej jara rosyjskich fanów rocka. |
źródło: [link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kinofan dnia Czw 14:27, 19 Lis 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|