Autor Wiadomość
Rączka
PostWysłany: Pią 21:14, 02 Sty 2015    Temat postu:

Kinofan napisał:
Dodać jeszcze muszę, żeby cała wypowiedź nie brzmiała jak sarkanie malkontenta, że takie stany lenistwa intelektualnego jak opisany wyżej nie są mi (a być może i Wam) wcale obce. Nawet piosenek KINO da się słuchać bezmyślnie. Powiedziałbym, że różnica między moją skromną osobą, a typowym konsumentem (co za trafne słowo) masowej kultury polega na tym, że od czasu do czasu zdarza się mojemu mózgowi popracować chwilę na wyższych obrotach, czymś się zainteresować, coś przemyśleć. I tyle, a większość czasu to taki sam "boszetunmaj" jak u większości - w końcu to narkotyk.


Zgadzam się stuprocentowo. Na początku do Kina przyciągnęło mnie brzmienie, swoista liryczność utworów. Później także sens tekstów i ich zgłębianie. Ale potężną siłą Kina pozostaje dla mnie fakt, że można słuchać ich twórczości "w marszu" - w autobusie w drodze do szkoły, na spacerze, przy czytaniu książki - ale również w dowolnym momencie można przysiąść i zagłębić się w utwory, coś rozważyć, przemyśleć.
donfrafrequezz
PostWysłany: Nie 1:41, 07 Cze 2009    Temat postu:

spoko, tylko chciałem jasności bo wiem, że Twoja wypowiedź taka nie była, ale jakby ktoś inny to czytał mógłby inne wnioski wysnuć Smile
Kinofan
PostWysłany: Sob 16:56, 06 Cze 2009    Temat postu:

Moja wypowiedź absolutnie nie była zarzutem pod Twoim adresem. Po prostu Twoje słowa posłużyły mi za pretekst do wyrażenia ogólnej myśli.
donfrafrequezz
PostWysłany: Sob 16:20, 06 Cze 2009    Temat postu:

nie no ja nie tylko ubolewam nad tym, ale również sam staram sie tworzyć, no i rzecz jasna zawsze mnie w utworze dużo bardziej tekst i jego przesłanie interesuje niż oprawa muzyczna
Barbiekiller
PostWysłany: Pią 11:26, 05 Cze 2009    Temat postu:

ja lubię kino za niepowtarzalny klimat. tekstów, z braków lingwistycznych nie rozumiem, ale czytałem tłumaczenia. i tekty też mają "to coś". dodatkowo lubię solówki wielu ich utworów.
Kinofan
PostWysłany: Czw 21:12, 04 Cze 2009    Temat postu:

Samo ubolewanie nie na wiele się zdaje. Raczej nie ma widoków na to, by taki stan rzeczy uległ zmianie. Grunt to samemu być innym - interesować się, szukać, zadawać sobie pytania. Ważne przy tym, żeby spotkania ze sztuką, kulturą były źródłem własnego myślenia twórczego. Oczywiscie nie hcodzi o to, by każdy pisał wiersze czy piosenki. Rzecz w tym, żeby nie poprzestawać na doświadczeniu wyłącznie emocjonalnym. Takie np. piosenki Coja siłą rzeczy łapią za gardło i słuchane po raz setny nadal będą łapać. Chodzi o to, żeby oprócz odczucia tych dreszczy, które one wywołują poświęcić im jeszcze pogłębioną refleksję, budować i zastanawiać się nad własnymi teoriami dotyczącymi tematów w nich poruszanych, formułować próby odpowiedzi i stawiać sobie kolejne pytania. I tak ze wszystkim.

Powyższe nie jest oczywiście żadnym wykładem czy kazaniem. To wskazówka, jak mi się wydaje słuszna, także (a może przede wszystkim) dla mnie samego.
donfrafrequezz
PostWysłany: Czw 9:04, 04 Cze 2009    Temat postu:

rychuluna napisał:
Ludzi nie interesują słowa , sens piosenki , interpretacja jej. Dlatego w dzisiejszych czasach, na całym świecie króluje za przeproszeniem syf.



i nad tym ubolewam
Kinofan
PostWysłany: Śro 21:09, 03 Cze 2009    Temat postu:

Wolfsbane napisał:
Większość również nie chce zbytnio zadawać sobie trudu w poszukiwaniu czegoś lepszego i nowego, wolą czerpać wartości ze stereotypów i tego co dyktuje im masowa kultura.


Dokładnie. Z tym, że oni nie zdają sobie sprawy i bynajmniej nie uważają, że coś jest im dyktowane. Po prostu nie czują potrzeby obcowania z czymkolwiek innym. Gdy mówi się im, że w muzyce (przykładowo, bo przecież to się odnosi także do wszystkich innych dziedzin kultury i sztuki) powinno być coś więcej, jakieś wartości wykraczające poza doraźną przyjemność, zachęta do refleksji - do własnej aktywności intelektualnej, pytają "ale po co? - pierdoły jakieś". W większości przypadków kończy to dyskusję.

W dużej mierze trafne jest także spostrzeżenie na temat języka rosyjskiego. Bezsprzecznie teksty Coja największą wartość i siłę oddziaływania mają w oryginale. Sam Wiktor pytany o perspektywy kariery za granicą stwierdzał, że nie może być tam interesująca grupa śpiewająca w dziwnym języku i nieznana.
Z drugiej strony jednak, gdy ja sam zetknąłem się po raz pierwszy z KINO nie umiałem po rosyjsku ani słowa. Pociągnęła mnie muzyka i z tej to fascynacji potem wyrosła chęć zrozumienia tekstów. Konsekwencje widać tu na tym forum. Tak więc chyba nie jest to jednak reguła, że nie da się tej twórczości docenić bez znajomości języka.

Dodać jeszcze muszę, żeby cała wypowiedź nie brzmiała jak sarkanie malkontenta, że takie stany lenistwa intelektualnego jak opisany wyżej nie są mi (a być może i Wam) wcale obce. Nawet piosenek KINO da się słuchać bezmyślnie. Powiedziałbym, że różnica między moją skromną osobą, a typowym konsumentem (co za trafne słowo) masowej kultury polega na tym, że od czasu do czasu zdarza się mojemu mózgowi popracować chwilę na wyższych obrotach, czymś się zainteresować, coś przemyśleć. I tyle, a większość czasu to taki sam "boszetunmaj" jak u większości - w końcu to narkotyk.
Wolfsbane
PostWysłany: Śro 14:58, 03 Cze 2009    Temat postu:

zgadzam sie z Tobą całkowicie. Szkoda , że tak niewielu ludzi w Polsce interesuje się muzyką Coja. Myślę ,że pewnym sensie wynika to z wciąż malejącej znajomości języka rosyjskiego. Słowa w piosenkach Wiktora zawierają w sobie ogromną moc, którą częściowo tracą po przetłumaczeniu ich na polski. Większość również nie chce zbytnio zadawać sobie trudu w poszukiwaniu czegoś lepszego i nowego, wolą czerpać wartości ze stereotypów i tego co dyktuje im masowa kultura.
rychuluna
PostWysłany: Wto 22:59, 02 Cze 2009    Temat postu:

To że muzyka KINO nie jest łatwa i przyjemna jest największą zaletą. Ludzie słuchają pierdół począwszy od rapu , wykrzykiwanych bredni itp. Ludzi nie interesują słowa , sens piosenki , interpretacja jej. Dlatego w dzisiejszych czasach, na całym świecie króluje za przeproszeniem syf. A z KINO I COJEM na czele jest zupełnie inaczej. On zastanawiał nad sensem życia poruszał problemy takie jak np.wojna. Nie jakaś konkretna np II WŚ tylko ogólnie pojęty sens zabijania się nawzajem ludzi. Był poetą filozofem i może nie bezpośrednio ale nauczycielem , chociaż za takiego się nie uważał.
Kinofan
PostWysłany: Wto 22:49, 04 Gru 2007    Temat postu: Czemu lubimy KINO?

Temat na pierwszy rzut oka nie bardzo sensowny, ale sprowokowały mnie do jego założenia Wasze refleksje dotyczące tego, że ludzie KINO nie chcą słuchać, że wciąż funkcjonują tu uprzedzenia, że to muzyka, która odrzuca, bo nie jest łatwa i przyjemna.

Jak to się w takim razie stało, że my KINO słuchamy i lubimy? Dlaczego do nas to trafiło? Zastanawialiście się kiedyś?

Żeby dyskusję trochę ukierunkować proponuje zastanowić się jaki mógł być główny czynnik jaki przyciągnął, czy przekonał Was do KINO. Czy to muzyka właśnie, czy niepowtarzalny głos Coja, czy teksty wreszcie, które w tej twórczości grają tak wielką rolę? A może jeszcze coś innego - egzotyka np.?
Zapraszam do wypowiadania się.

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group