Kinofan
Zarządca Kamczatki (Naczalnik Kamćatki)
Dołączył: 09 Lis 2006
Posty: 350
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 12 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 18:35, 26 Lut 2007 Temat postu: Gwiazda o imieniu Słońce 1989 |
|
|
01. Pieśń bez słów
W pieśni brak słów, w nocy snów nie ma,
Wszystko w swym czasie - wiosna i zima,
Dla każdej gwiazdy – kawałek nieba,
Każdemu morzu deszczu potrzeba.
Każde jabłko ma miejsce by spaść,
Każdy złodziej możliwość by kraść,
Dla każdego psa jest kij i kość,
Dla każdego wilka zęby i złość.
Znowu za oknami biały dzień,
Dzień, co wyzywa mnie na bój,
I czuję to, zamykając oczy -
Świat cały dziś to jest wróg mój.
Jeśli jest stado – jest pastuch,
Jeśli jest ciało – musi być duch,
Jeśli jest ślad – musiał być krok,
Jeśli jest jasność – musiał być mrok.
A ty, chciałbyś może zmienić ten świat,
Czy też potrafisz przyjąć to co jest,
Wstaniesz i wyjdziesz przed szeregu front,
Siądziesz na krzesło elektryczne lub tron?
Znowu za oknami biały dzień,
Dzień, co wyzywa mnie na bój,
I czuję to, zamykając oczy -
Świat cały dziś to jest wróg mój.
02. Gwiazda o imieniu Słońce
Biały śnieg, szary lód,
Na ziemi, która pęka.
Na niej kołdrą zszytą ze skrawków –
Leży miasto i wokół dróg pętla.
A nad miastem płyną obłoki,
Zakrywając niebiański blask.
A nad miastem – żółty dym,
Miasto dwa tysiące ma lat,
Przeżytych pod blaskiem gwiazdy
O imieniu Słońce...
I dwa tysiące lat – trwa wojna,
Wojna bez szczególnych przyczyn.
Wojna – sprawa młodych,
Wojna - lekarstwo na zmarszczki.
Czerwona, czerwona krew –
Za godzinę już po prostu ziemia,
Za dwie wyrosną kwiaty i trawa,
Za trzy znowu będzie żywa
I ogrzana promieniami gwiazdy
O imieniu Słońce...
I my wiemy, że tak było od zawsze,
Wyroki losu bardzo lubimy,
Kto kieruje się prawami innymi,
Temu przyjdzie umierać młodo.
On nie pamięta słowa „tak” i słowa „nie”,
Nie pamięta ni imion ni szarż
I jest zdolny dotrzeć do gwiazd,
Nie zważając, że to tylko sen,
I upaść spalonym przez gwiazdę
O imieniu Słońce...
03. Niewesoła piosenka
Naszym rzekom brakuje wody,
Przez nasze okna nie widać dnia,
Nasz poranek przypomina noc,
No, a noc – jest dla mnie...
Patrząc w płynne zwierciadło kałuż,
Na zegary, co stoją pół wieku,
Na, do dziur, zacałowaną flagę,
Pół królestwa oddam za konia.
Więc graj, niewesołą moją piosenkę
Więc graj... Więc graj...
My – Dowódcy Armii Lat,
Traciliśmy w boju dzień za dniem,
A kiedy rozpaliliśmy ogień,
Deszczem zgasili go.
Siedzimy u wyschniętych rzek
I wróżymy z róży wiatrów,
A gdy przychodzi pora by wstawać,
Siedzimy, czekamy.
04. Bajka
Znowu nowy zaczyna się dzień,
Znowu ranek reflektorem bije z okna,
I milczy telefon: odłączony...
Znowu nie ma na niebie słońca,
Znowu walka, każdy za siebie,
I słońce się zdaje –
Nie bliższe niż sen.
Na ekranie okna
Bajka z nieszczęśliwym końcem.
Dziwna bajka...
I bębni karabinem deszcz,
I po ulicach idzie jesień,
I ściana z cegieł-chmur tak mocna,
A drzewa zachorowały na dżumę,
Zachorowały jeszcze wiosną,
I wzlatują z dłoni liście
Machnąwszy nam z wysoka.
Tam za oknem
Bajka z nieszczęśliwym końcem
Dziwna bajka...
A potem przyjdzie ona.
Zbieraj się, - powie, - idziemy,
Oddaj ziemi ciało...
No, a ciało czegoś nie dośpiewało,
No, a ciału nie dali miłości
Dziwna sprawa...
05. Miejsce dla kroku wprzód (tłumaczenie dosłowne)
Mam dom, lecz brakuje mi kluczy,
Mam słońce, ale skryte wśród chmur,
Mam głowę tylko brak mi ramion,
Ale widzę jak chmury tną promienie słońca.
Mam słowo, ale liter w nim brak,
Mam las lecz brakuje siekier,
Mam czas, lecz brak mi sił by czekać,
I jest jeszcze noc, ale nie ma w niej snów.
I są jeszcze białe, białe dni,
Są białe góry i biały lód.
Lecz wszystko czego mi trzeba –
To kilka słów
I miejsce dla kroku wprzód.
Jest rzeka, tylko nie ma mostu,
Są myszy, tylko nie ma kota,
Jest żagiel, tylko wiatru brak
I są jeszcze farby, ale nie ma płótna.
W mojej kuchni jest woda w kranie,
Mam ranę, ale nie mam bandaża,
Mam braci, ale brak mi krewnych
I mam rękę i ta ręka pusta.
I są jeszcze białe, białe dni,
Są białe góry i biały lód.
Lecz wszystko czego mi trzeba –
To kilka słów
I miejsce dla kroku wprzód.
06. Paczka papierosów
Siedzę i patrzę w cudze niebo z cudzego okna
I nie widzę ani jednej ze znajomych gwiazd
Chodziłem po wszystkich drogach, byłem tu i tam
Obejrzawszy się nie mogłem rozpoznać śladów
Lecz jeśli jest w kieszeni, paczka papierosów
Znaczy nie tak źle jest jeszcze z tym dzisiejszym dniem
I bilet na samolot ze srebrzystym skrzydłem
Co wzlatuje zostawiając ziemi tylko cień.
I nikt nie chciał być winowajcą bez wina
I nikt nie chciał rękami żaru zasypać
A bez muzyki na świecie śmierć nie jest piękna
A bez muzyki nie chce się odchodzić.
Lecz jeśli jest w kieszeni, paczka papierosów
Znaczy nie tak źle jest jeszcze z tym dzisiejszym dniem
I bilet na samolot ze srebrzystym skrzydłem
Co wzlatuje zostawiając ziemi tylko cień.
07. Stuk(tłumaczenie dosłowne)
Przewody strun, na rękach prąd,
Telefon na cały głos mówi:
”Na razie!” Już czas...
A płaszcz na gwoździu, szalik w rękawie
I rękawiczki w kieszeniach szepczą:
„Poczekaj do jutra!”
Do jutra...
Lecz dziwny stuk woła: „Czas w drogę!”
Może serca, a może stuk w drzwi.
I, kiedy obrócę się na progu,
Powiem jedno tylko słowo: „Wierz!”
I znów na dworzec, i znów do pociągów,
I znów konduktor wyda pościel i herbatę,
I znów nie zasnę, i znów przez gruchot kół
Usłyszę słowo: „Żegnaj!”
Lecz dziwny stuk woła: „Czas w drogę!”
Może serca, a może stuk w drzwi.
I, kiedy obrócę się na progu,
Powiem jedno tylko słowo: „Wierz!”
08. Smutek
Na chłodnej ziemi stoi wielkie miasto.
Świeci nad nim księżyc, samochody huczą.
A nad miastem noc, pośród nocy księżyc,
I dziś cały jest czerwony od kropel krwi.
Dom stoi, światło świeci,
Z okna widoczna dal.
Więc skąd bierze się smutek?
I jesteś żyw, jesteś zdrów,
I niby nic tylko żyć.
Więc skąd bierze się smutek?
A wokół rozkosz, raj – ni diabła nie widać,
A wokół piękno – nie widać ni diabła.
Wszyscy krzyczą: „hurra!”
I wszyscy biegną naprzód,
A nad tym wszystkim wstaje nowy dzień.
Dom stoi, światło świeci,
Z okna widoczna dal.
Więc skąd bierze się smutek?
I jesteś żyw, jesteś zdrów,
I niby nic tylko żyć.
Więc skąd bierze się smutek?
09. Kwiecień
Ziemię ściska mróz. Co nie dotknąć - lód,
Tylko w moim śnie kropel śpiew.
A śnieg pada ścianą, pada cały dzień,
A za tą ścianą stoi kwiecień.
I on przyjdzie i przywiedzie za sobą wiosnę,
I rozjaśni wojska szarych chmur.
A gdy wszyscy popatrzymy w oczy jego,
Na nas z oczu tych popatrzy tęsknota.
I otworzą się drzwi domów,
A ty usiądź, bo w nogach prawdy brak,
A gdy wszyscy popatrzymy w oczy jego,
Zobaczymy w tych oczach słońca blask.
Na zliczyć ran na ciele, ciężki każdy krok
Tylko w piersi płonie gwiazda.
I umrze kwiecień i narodzi się znów,
I przyjdzie już na zawsze .
I on przyjdzie i przywiedzie za sobą wiosnę,
I rozgoni szarych chmur wojska.
A gdy wszyscy popatrzymy w oczy jego,
Na nas z oczu tych popatrzy tęsknota.
I otworzą się drzwi domów,
A ty usiądź, bo w nogach prawdy brak,
A gdy wszyscy popatrzymy w oczy jego,
Zobaczymy w tych oczach słońca blask.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kinofan dnia Nie 15:20, 11 Sty 2009, w całości zmieniany 6 razy
|
|